Mam! Znaczy się weszłam w posiadanie nowego sprzętu do utrwalania obrazów statycznych (opcją utrwalania obrazów ruchomych póki co nie zamierzam zaprzątać swojej głowy) - nazywa się Canon Power Shot. Byliśmy już razem na pierwszym spacerze ;) Spacer był krótki, plon niezbyt obfity, ale na tyle intrygujący, że postanowiłam się podzielić.
|
Po pierwsze - power! W wersji unplugged ;) |
|
I drugi shot ;) |
W związku z prognozowanym obniżeniem temperatur powietrza, spadkiem wartości średniej ilości opadów atmosferycznych na metr kwadratowy powierzchni oraz wzmożonym wysiłkiem intelektualnym, czekającym mnie w najbliższych dniach, postanowiłam wznowić moją cybernetyczną aktywność.
Kto ma ochotę, nech sa páči ;)
Ha! To trzeba go koniecznie przetestować w plenerze (może na pewnej wieży :)) oczywiście jak już się uporasz z egzaminem. Trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńOj tak, w plenerze! Pojedziemy w końcu do tego Komarnika... jak się skończy sezon na komary ;))
OdpowiedzUsuń