sobota, 28 stycznia 2012

Syndrom rozproszenia odpowiedzialności

Akt pierwszy (i ostatni)
Scena pierwsza (i ostatnia)

Sobota przed południem, sklep mięsny.

Mężczyzna (wiek +/- 30, średniego wzrostu, brunet)
Zbiera z lady i chowa do torby kilka drobnych pakunków, po czym odwraca się i wychodzi.

Drzwi 
Zamykają się za mężczyzną z cichym stuknięciem.

Ekspedientka 
Woła, głosem donośnym i wyrazistym:
- Zapomniał pan karczku!

Drzwi 
Zamknięte.

Mężczyzna 
Za drzwiami, nie słyszy.

Kolejka w sklepie (pięć osób w różnym wieku, płci obojga)
Nic

Ja
Kieruję się do drzwi i otwieram je.

Powietrze (mroźne, w temperaturze ok. -10`C)
Mocnym strumieniem wpada do wnętrza sklepu.

Ja 

Na ile to możliwe - głośno.
- Proszę pana...!

W zasięgu wzroku trzech mężczyzn w sile wieku, w tym reagujących - zero.

Ja
Nieustępliwie. Z moją pamięcią do twarzy nie potrafię oczywiście powiedzieć, który z nich niespełna pięć sekund wcześniej opuścił sklep.
- Proszę pana! Zapomniał pan zakupów!

Mężczyzna 
Odwracając się energicznie, niemal podskokiem.
 - ... zakupów! (Wykrzykuje; z entuzjazmem)
Wraca do sklepu, pakuje do torby pozostawione zawiniątko, wychodzi.


Ja 
Poniekąd do siebie, poniekąd do stojącej za mną w kolejce Kobiety; umiarkowanym głosem:
- Można zapomnieć głowy... Ale karku...?

Kobieta
Parskając śmiechem.
- Haha!
---------
Cięcie

Koniec



No dobrze... Było śmiesznie? Mam nadzieję, bowiem tak być miało w zamierzeniu.

A teraz, jak już przeszła Wam pierwsza wesołość, zastanówcie się uważnie, dlaczego ten post ma taki, a nie inny tytuł...

Dobrego week&u!

4 komentarze:

  1. Najpierw się zapomina karku a potem głowy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wolę sobie nie wyobrażać jak wygląda ktoś, kto zapomniał karku, a głowę ciągle ma... ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Autorka ma talent pisarski - scenka dramatyczna trochę przypomina Gałczyńskiego :)
    Pointa rzeczywiście śmieszno-tragiczna.
    Obojętność nas powoli odsuwa od siebie, a w samotności szybciej się umiera...

    OdpowiedzUsuń
  4. Autorka scenki dramatycznej dziękuje autorowi komentarza - bądź co bądź specjaliście w zakresie kanonu literatury polskiej.

    Ps. Może mnie kiedyś wciągną na listę lektur obowiązkowych...?;)

    OdpowiedzUsuń