wtorek, 11 sierpnia 2015

Słodki całus od B.

I znów dość długo mnie nie było... Lato zaczęło się mocno muzycznie, miałam nawet szczery zamiar raportować o tym w miarę na bieżąco. Doświadczenie pokazuje jednak, że u mnie rzadko kiedy udaje się "na bieżąco". Zdecydowanie lepiej wychodzą mi posty zdecydowanie post factum - takie posty ex post ;) Zawarte w nich treści bywają bardziej dojrzałe, przemyślane, a przedstawiane w nich zjawiska z perspektywy czasu nabierają głębszych i pełniejszych znaczeń...
;>

No dobra, to może tyle w temacie filozofowania ;P Jest zdecydowanie zbyt gorąco na takie dywagacje. Wróćmy zatem do lata w całej pełni, które rozhulało się termicznie i, wyszedłszy co prawda ze stanu podgorączkowego (37 stopni przekroczone w miniony week&), jakość ciągle nie może ochłonąć.

Witaliśmy wiosnę z Susanną, pieśnią de facto całoroczną, proponuję teraz, abyśmy się skupili na lecie z de facto prawie całoroczną perspektywą ;)

"Lato" w wydaniu Krzysztofa Jurkiewicza zdecydowanie nie jest takie straszne jak to za oknem i - w przeciwieństwie do tego za oknem - wyzwala we mnie élan vital. <Mogłabym co prawda napisać, że wyzwala we mnie pokłady pozytywnej energii, ale nie będę do Was pisać w ten sposób ;>


A skoro już jesteśmy w temacie pieśni całorocznych, mam dla Was jeszcze jedną propozycję. Wers "gdzieś w końcu musi być lato..." chwilowo traktujemy z przymrużeniem oka ;)

Dodam jeszcze, że można co prawda znaleźć w internecie to nagranie w lepszej jakości, przez wzgląd na wielce klimatyczną okładkę, załączoną w charakterze wizualizacji do pliku dźwiękowego, postanowiłam się z Wami podzielić tą, bardziej "skrzeczącą" wersją ;)


No dobrze, ale żeby nie było, że tylko kalendarzowe aspekty twórczości Krzysztofa Jurkiewicza i jego kompanów z zespołu zwracają moją uwagę...

Słodki Całus od Buby kojarzy mi się przede wszystkim (zresztą nie tylko mi mnie ;) z piosenką turystyczną - a zatem z pożegnaniem z miastem ;)


To prawda, że powyższe pożegnanie z miastem prezentuje się w praktyce mało turystycznie. No ale przecież Słodki Całus... to piosenka turystyczna i basta! Próbowałam to wytłumaczyć A., która skusiła się ze mną na ostatni koncert duetu Krzysztof Jurkiewicz i Cezary Rogalski, który to duet zagrał w czteroosobowym składzie ;) Panowie zaczęli bardzo turystycznie...


... kontynuując w podobnym klimacie (to akurat nagranie z Cisnej - zamieszczam, ponieważ uważam, że konferansjerski talent Krzysztofa Jurkiewicza powinien zostać ukazany na równi z dokonaniami muzycznymi zespołu :)


Następnie panowie poszli w kierunku geometrii przestrzennej...


A ja ciągle próbowałam wytłumaczyć A., że oto jesteśmy na koncercie piosenki turystycznej... Nie wychodziło ;) Zatem, zamiast powtarzać wyświechtane frazesy o turystycznym wymiarze twórczości jednego z moich ulubionych zespołów, skupię się na tym, co mnie najbardziej w niej ujmuje. Przede wszystkim - że się tak wyrażę - jest to warstwa leksykalna, czyli - mówiąc wprost - teksty piosenek ;)








Poetycka wrażliwość miesza się w nich z przewrotnym poczuciem humoru, a całość jest mocno zanurzona w codzienności, która zostaje poddana analizie wyostrzonego zmysłu obserwacji :)


Jak już wspomniałam wcześniej, lato zaczęło się muzycznie, ale później zrobiło się zdecydowanie bardziej pracowite. Ostatnio na dobitkę (z mojej perspektywy nawet bardziej adekwatnie zabrzmiałoby określenie "na dobicie") zrobiło się upalne wręcz nie do zniesienia. W tej temperaturze intensywność niektórych zjawisk pozaatmosferycznych także wprowadza do codziennej egzystencji burzowo-burzliwe elementy...

Dziś co prawda wtorek, ale taka "środa" może się przytrafić w absolutnie każdy dzień tygodnia. Taką "środą" kończyłam ubiegły tydzień, by stanąć w szranki z następnym - oby miał jak najmniej śród, czego i Wam życzę.

Ok, było długo i z pasją ;)
A teraz trzymajcie się ciepło! ;>

:* od B.

PS. Aby pozostać w zgodzie z prawdą muszę dodać, ze przedstawiona powyżej kolejność utworów na ostatnim koncercie w Krakowie może nieco odbiegać od rzeczywistości. Starałam się za to zachować (moją!) myśl przewodnią, skoncentrowaną wokół obecności akcentów turystycznych lub ich braku. Uczyniłam to - cytując Krzysztofa Jurkiewicza - "dla dobra narracji". I tego się trzymajmy ;) A post o Formacji zobowiązuję się kiedyś w przyszłości uformować ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz