Jest kilka fragmentów Pisma Świętego, do których bardzo lubię wracać. To takie "dyżurne" wersety, służące w różnych sytuacjach i okolicznościach, z których pełnymi garściami czerpię siły i inspiracje.
Jest wśród nich jeden szczególnie szczególny, który zawsze wywołuje na mojej twarzy uśmiech i daje poczucie błogiego bezpieczeństwa. Podać namiar?
Iz 41,14 - zwłaszcza cztery pierwsze słowa. Wiecie jak brzmią? Zerknijcie do tytułu tego wpisu...
Po długich tygodniach zmagania się z wyzwaniami, które nieraz wydawały się ponad siły, powoli wychodzę na prostą. Oczywiście okazało się, że nie było się czego bać. Wystarczyło tylko uwierzyć! To niesamowite czuć teraz wewnętrzny spokój i ulgę, bez wyrzutów sumienia zrobić sobie wolny week&, wyskoczyć na rowerze do Tyńca i zrobić taaakie zdjęcie :)
Teraz już będzie lepiej! Wracam do regularnego pisania.
Na dobry początek wystarczy tyle;)
Śpijcie dobrze:)
PS. Dodaję małe robaczkowe uzupełnienie, ponieważ właśnie znalazłam bardzo adekwatne ku temu zdjęcie :)
Wspaniale :) Czy to oznacza, że niebawem zawitasz na "kresy"??? :)
OdpowiedzUsuńWszystko zależy od definicji "niebawem" ;)
UsuńTo zdumiewające - szczególnie dla osób z boku przyglądających się - ale rzeczywiście niektóre fragmenty z Biblii, gdy się uwierzy Słowu, dają niezwykłą siłę i spokój wewnętrzny.
OdpowiedzUsuńChoć są i takie, które rozbrajają :D np. Ps. 69, 6 - czyli: "Boże, Ty znasz moją głupotę..."
Dobre ;)
UsuńSą też takie, które mocno zaskakują. Dla mnie jest to na przykład cała "Pieśń nad Pieśniami", czy choćby Kohelet, który zaczyna od "vanitas vanitatum..." a dochodzi do "Nuże więc! (...) w radości pij swoje wino" (Koh 9,7) czy "wiele nauki utrudza ciało" (Koh 12,12) ;)