poniedziałek, 21 września 2015

Słowińsko-słowiańska "Zielna oktawa" z motywem żydowskim

Nie mogę nie wspomnieć, że "Zielna oktawa" dojrzewa u mnie już od ponad miesiąca. Soczysta zieleń za oknami zaczęła w między czasie powoli ustępować miejsca barwom jesieni. Zanim jednak pojawią się ewidentne oznaki tego procesu, moja "Zielna oktawa" w tonacji słowiańskiej i żydowskiej dziś w końcu rozpocznie proces fotosyntezy... Znaczy się - ujrzy światło dzienne (w godzinach, jak to zwykle u mnie bywa, nocnych ;)


Już raz, dawno temu, pisałam Wam o Joannie Słowińskiej. Skupiłam się wówczas na pieśniach z programu "Płaczcie anieli" - to było moje pierwsze świadome i zaplanowane spotkanie z artystką na żywo, podczas nocy Cracovia Sacra A.D. 2012 (pierwsze przypadkowe spotkanie miało miejsce kilka lat wcześniej, podczas 10. edycji festiwalu Rozstaje w 2008 roku). Zauroczyłam się to mało powiedziane. Brawurowe wykonanie wbiło mnie w stopnie konfesjonału, na których przysiadłam - początkowo nie tyle z wrażenia, co ze zmęczenia. Później jednak długo nie mogłam się z nich podnieść...


Od tego czasu kilkukrotnie zdarzyło mi się bywać na koncertach Joanny Słowińskiej. Rok później, także podczas nocy Cracovia Sacra, tym razem w Staniątkach, artystka zaprezentowała rodzinno-autorski program "Zielnik polski". Za sprawą aranżacji jej syna, Stanisława Słowińskiego, było zdecydowanie bardziej awangardowo i nowocześnie.


Kilka miesięcy później państwo Słowińscy zostali uhonorowani przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego: medalem "Zasłużony Kulturze Gloria Artis" oraz odznaką "Zasłużony dla Kultury Polskiej".

Z tej okazji odbył się w Małopolskim Ogrodzie Sztuki koncert "Archipelag". Oczywiście nie mogło mnie tam zabraknąć ;)


Po raz kolejny niesamowity głos artystki, osiągający (moim skromnym zdaniem) swoje apogeum podczas żywiołowych wykonań "z przytupem" tradycyjnych, ludowych pieśni, został połączony z nowoczesną, elektroniczną aranżacją.


W podobnej stylistyce utrzymany był koncert "Psałterz Dawidów / Wspólne Księgi", który odbył się podczas tegorocznej edycji Cracovia Sacra.

Ech... Veni, vidi... i vyvnioskovali (!) - me, myself and I ;) - że to jednak nie do końca nasza stylistyka i że po tych wszystkich muzycznych aberracjach, w których - nie bez przyjemności - braliśmy udział w ostatnim czasie, tęsknimy jednak za Joanną Słowińską w przaśnej, ludowej konwencji.

Fenomenalny głos i sceniczna charyzma tej niezwykłej artystki zawsze będą mnie przyciągać, ale w skrytości ducha muszę przyznać, że jest ze mnie totalna i absolutna muzyczna konserwa (nie mylić z puszką Pandory ;). Lubię, kiedy utwór ma linię melodyczną, którą - choćby fałszywie, ale jednak - można zanucić pod nosem; cenię swojskość i prostotę ponad muzyczno-elektroniczne eksperymenty.

Dlatego też wielka była moja radość, kiedy dowiedziałam się o koncercie Muzykantów - zespołu, w którym Joanna Słowińska gra - dosłownie i w przenośni ;) - pierwsze skrzypce. Koncert odbył się w Żydowskim Muzeum Galicja oktawę po święcie Matki Boskiej Zielnej, podczas którego odbywa się rokrocznie noc Cracovia Sacra.

Myślę, że wyjaśniłam już wszystkim wszystkie (!) elementy przydługiego tytułu niniejszego wpisu. Nie pozostaje mi zatem nic innego, jak zaprosić Was do posłuchania muzyki Muzykantów ;). Nagrania pochodzą co prawda z koncertu, który odbył się dwa lata temu w Synagodze Tempel, ale program był ten sam, co na zakończenie tegorocznej "Zielnej oktawy".




I jeszcze końska (!) dawka muzycznej energii...



A na konie-c ;) nagranie z pierwszego koncertu Muzykantów, na którym udało mi się być - Kolanko no 6, krakowski Kazimierz, jesień 2012.


I tak oto, z kopyta i z przytupem, dotarliśmy do koń-ca ;)